W latach 1980-1989 dyrektorem ZSG był Władysław Gotowiec. Funkcje zastępców pełnili: Alicja Gąsowska, Nina Sadłowska, Lucyna Szynkarczuk, Aleksandra Procner, Anna Lasek, Grażyna Łukiewicz, Krysytna Flis – kierownik praktyk, Marcin Kaczanowski – kierownik warsztatów szkoleniowych, Justyna Pomagalska – kierownik internatu szkolnego. W szkole działał chór i orkiestra - prowadzone przez Jerzego Róziewicza, członka orkiestry Filharmonii Warszawskiej. Ja, wspólnie z kolegą Róziewiczem, prowadziłam kabaret szkolny i odpowiadaliśmy za program różnych występów z okazji akademii czy uroczystości szkolnych. W przydzielonej mi sali 207 urządziłam pracownię języka polskiego i PdŻwR. Na ścianach wisiały portrety królów polskich , a nad nimi nazwy kolejnych epok literackich wraz z ich hasłami i głównymi cechami. W sali znajdowały się także telewizor, rzutnik i nagrania taśmowe do zajęć z PdŻ. To wszystko w ramach prac społecznych i nauki wykonywali moi uczniowie z technikum po zasadniczej szkole, których byłam wychowawczynią. Lubiłam tych dorosłych – swoich uczniów i ich rodziców – bo wspólnie wy-konaliśmy wiele prac, np. wymalowanie brudnej sali nr 1 we wrześniu 1980 r., by później była ona jedną z ładniej i lepiej wyposażonych sal. Nawet wyżej wspomniany kolega, który długo w niej przebywał (a wcześniej pracował jako polonista w Paryżu) powiedział: „te ściany same uczą, tylko na nie popatrzeć”.
Zebrania okresowe odbywały się zawsze razem, tj. uczniowie i ich rodzice. Podobnie studniówka czy bal maturalny - w restauracji ZSG. Rodzice zawsze służyli pomocą i wiedzieli, że nie pozwala-łam na korepetycje – bo każdy może nauczyć się „na 3”. A rodzice w Śródmieściu byli bardzo różni – od tzw. „świecznika urzędowe-go” do prac śmieciarzy. Każdy z rodziców musiał podpisem wyrazić zgodę na przynależność swego dziecka (18-latka) do koła, chóru czy jakiejś organizacji. O to prosiłam i to dało dobry rezultat, bo cała II b T/Z ukończyła szkołę. Przygotowywałam młodzież do konkursów recytatorskich i poezji śpiewanej. W tym celu nawiązałam kontakt z Teatrem Ochotą – Janem Machulskim, żoną Haliną i wspaniałym człowiekiem panem Szurmiejem. Część uczestników Koła Teatralnego - Kabaretu należała do Koła Teatralnego przy Teatrze Ochota (np. Różalska, Maciek Panasik i inni). Przynajmniej raz w miesiącu uczestnikiem lekcji z literatury był Jan Machulski, czasami z innymi aktorami.
To były wspaniałe lekcje np. z „Kordiana” czy innych lektur. Wszystko prowadziłam społecznie (soboty, niedziele czy godziny popołudniowe) – ale do zawodu poszłam z zamiłowania i to dawało siłę przetrwania do dziś.
W tamtych latach nie było w szkole tak ładnie jak dziś. Wiele prac wykonywali sami uczniowie przy wsparciu swoich rodziców. Niezapomniany bal maturalny w restauracji ZSG w 1989 roku wraz z rodzicami, sympatiami, orkiestrą i super nakryciem stołów przygotowanych przez rodzi-ców. Nawet pan dyrektor Gotowiec był zdziwiony, że to było raczej „wesele” niż studniówka.
Systematycznie brałam udział w wielu komisjach przedmiotowych i kurso-konferencjach przy ODN. W 1985 r. otrzymałam podziękowania za duży wkład pracy i przygotowania uczniów do udziału w eliminacjach wojewódzkich do XXX Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego.
Organizowałam wiele wycieczek przedmiotowych np. Muzeum Narodowe, Cytadela Warszaw-ska, krajoznawczo-poznawcze np. Żelazowa Wola, Ojców, Płock, Chęciny, Nowa Słupia, Góry Świętokrzyskie, Poznań i Praga Czeska. W ramach wymiany przedmiotowej prowadziłam lekcje z języka polskiego. Pamiętam, że nigdy nie miałam czasu na duże pogawędki na przerwach w pokoju nauczycielskim.
Od 1989 r. jestem na emeryturze. 20 listopada skończyłam 80 lat! (chyba to nie grzech?)... Jestem członkiem ZNP od 1954 r. (63 lata), a od 1983 r. byłam kilka kadencji członkiem oddziału ZNP Warszawa Śródmieście i nadal jestem członkiem Komisji Historii i kronikarką. Każde po-dziękowanie, zaproszenie, sprawia mnie i mojej rodzinie wiele radości. Przecież skończyłam już 80 lat. Z wielkim zadowoleniem piszę w kronice o sukcesach ZSG, bo jestem dumna z takiej szkoły oraz ze stosunku Dyrekcji do nas, emerytów.