ZSG im. E. Pijanowskiego
Technikum Gastronomiczno-Hotelarskie Nr 1 
Branżowa Szkoła Gastronomiczna I stopnia
znaczek bipHerb Polski
6 minut czytania

 

Wspomnienia absolwentów

Wspomnienie Jarosława Uścińskiego

ZSG to miejsce moich kulinarnych narodzin. Pierwszy kontakt z dorosłym światem.

To były ciekawe czasy - np. na "Koszykach" obok szkoły konina była wołowiną. Zorganizowanie składników w „czasie kartkowym”, choćby na technologię, graniczyło z cudem. Jednak pomimo przeciwności większość z nas była uparta.

Dzięki ówczesnym nauczycielom, którzy zarażali nas pasją zawodową, zostałem kucharzem. Od wielu lat jestem i czuję się częścią Zespołu Szkół Gastronomicznych „Poznańska”. Wręcz uwielbiam tam przebywać.

Prowadzę własną restaurację, bo chciałem gotować. We własnym biznesie ciężko znaleźć czas na gotowanie. Wraz z moimi Kolegami prowadzimy Ogólnopolskie Stowarzyszenie Szefów Kuchni i Cukierni.

 

Absolwenci naszej szkoły są specjalistami w różnych dziedzinach hotelarstwa i gastronomii, pełniąc funkcje dyrektorów i menedżerów. Do najbardziej znanych i rozpoznawalnych spośród nich należą:

Karol Okrasa – szef kuchni w restauracji Plater, autor programów kulinarnych,

Jarosław Uściński – prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szefów Kuchni i Cukierni,

Mirosław Reszczyk – dyrektor ds. gastronomii firmy Janex oraz skarbnik OSSKiC,

Dariusz Zahorański – Executive Chef, Regional Trainer M&E for New Standards na Europę Wschodnią,

Paweł Oszczyk – Szef Roku Gault&Millau 2016.

Do grona cenionych absolwentów należą również:

Stefan, Mateusz, Łukasz i Konrad Birkowie,

Artur Grajber,

Marcin Sasin,

Grzegorz Kazubski,

Jerzy Pasikowski,

Marcin Piotrowski,

Mateusz Reszczyk.

 

Naszym absolwentem jest także Robert Skubisz – szef kuchni restauracji Amber Room i Klubu Polskiej Rady Biznesu w Warszawie, osobowość kulinarna roku 2017 według Poland 100 Best Restaurants oraz srebrny medalista olimpiady w Erfurcie w kategorii Dania regionalne (2016 r.).

 

 

Wspomnienia nauczycieli

 

W latach 1980–1989 dyrektorem ZSG był Władysław Gotowiec. W szkole działały chór i orkiestra, prowadzone przez Jerzego Róziewicza, członka orkiestry Filharmonii Warszawskiej.

Ja, wspólnie z kolegą Róziewiczem, prowadziłam szkolny kabaret i odpowiadałam za program różnych występów z okazji akademii oraz uroczystości szkolnych. W przydzielonej mi sali 207 urządziłam pracownię języka polskiego i przygotowania do życia w rodzinie. Na ścianach wisiały portrety królów polskich, a nad nimi nazwy kolejnych epok literackich wraz z ich hasłami i głównymi cechami. W sali znajdowały się także telewizor, rzutnik i nagrania taśmowe do zajęć. Wszystko to w ramach prac społecznych oraz nauki wykonywali moi uczniowie z technikum po zasadniczej szkole, których byłam wychowawczynią.

Lubiłam tych dorosłych – swoich uczniów i ich rodziców – bo wspólnie wykonaliśmy wiele prac, np. wymalowanie brudnej sali nr 1 we wrześniu 1980 r., dzięki czemu później stała się jedną z najładniejszych i najlepiej wyposażonych. Nawet wspomniany kolega, który długo w niej przebywał (a wcześniej pracował jako polonista w Paryżu), powiedział: „Te ściany same uczą, wystarczy na nie popatrzeć”.

Zebrania okresowe odbywały się zawsze wspólnie – uczniowie i ich rodzice. Podobnie było w przypadku studniówki czy balu maturalnego, które organizowano w restauracji ZSG. Rodzice zawsze służyli pomocą i wiedzieli, że nie pozwalałam na korepetycje – bo każdy może nauczyć się „na trójkę”. W Śródmieściu rodzice byli bardzo różni – od przedstawicieli administracji publicznej po pracowników służb komunalnych. Każdy musiał wyrazić pisemną zgodę na przynależność swojego dziecka (18-latka) do koła zainteresowań, chóru czy innej organizacji. Taka praktyka przyniosła dobre efekty – cała klasa II b T/Z ukończyła szkołę.

Przygotowywałam młodzież do konkursów recytatorskich i poezji śpiewanej. W tym celu nawiązałam współpracę z Teatrem Ochoty, Janem Machulskim, jego żoną Haliną oraz wspaniałym człowiekiem – panem Szurmiejem. Część uczestników naszego Koła Teatralnego-Kabaretu należała również do Koła Teatralnego przy Teatrze Ochoty. Przynajmniej raz w miesiącu uczestnikiem lekcji literatury był Jan Machulski, czasem w towarzystwie innych aktorów.

W tamtych latach szkoła nie wyglądała tak ładnie jak dziś. Wiele prac wykonywali sami uczniowie przy wsparciu rodziców. Bal maturalny w 1989 roku, zorganizowany w restauracji ZSG, był niezapomniany – z udziałem rodziców, sympatii uczniów, orkiestry i elegancko nakrytymi stołami, które przygotowali rodzice. Nawet dyrektor Gotowiec był zdziwiony – stwierdził, że bardziej przypominało to wesele niż studniówkę.

Systematycznie brałam udział w komisjach przedmiotowych i konferencjach organizowanych przez ODN. W 1985 r. otrzymałam podziękowania za duży wkład pracy i przygotowanie uczniów do eliminacji wojewódzkich XXX Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego.

Organizowałam wiele wycieczek – zarówno przedmiotowych, jak i krajoznawczych – do Muzeum Narodowego, Cytadeli Warszawskiej, a także do Żelazowej Woli, Ojcowa, Płocka, Chęcin, Nowej Słupi, w Góry Świętokrzyskie, Poznania oraz czeskiej Pragi. W ramach wymiany przedmiotowej prowadziłam lekcje z języka polskiego.

Od 1989 roku jestem na emeryturze. 20 listopada skończyłam 80 lat!

Każde podziękowanie i zaproszenie sprawia mi oraz mojej rodzinie ogromną radość. Z wielką satysfakcją zapisuję w kronice sukcesy ZSG, bo jestem dumna z tej szkoły oraz z serdecznego stosunku jej Dyrekcji do nas, emerytów.

Alicja Jankowska

 

Już prawie pół wieku temu, podczas towarzyskiej rozmowy w gronie nauczycieli matematyki, nieśmiało zapytałem, kto gra w szachy. Odpowiedzi padały równie niepewnie: „Znam tylko ruchy”, „Trochę gram, ale słabo”, „Już dawno nie grałem”.

Nagle jeden z kolegów, nie mówiąc ani słowa, opuścił nasze grono, poszedł do świetlicy, wypożyczył szachy i po chwili wrócił. Był to pan Zarkadas Kostas. Wśród nas zapanowała radosna atmosfera – coś się zaczęło dziać! Wolne chwile, „okienka”, a nawet przerwy coraz częściej poświęcaliśmy na grę. Najczęściej spotykali się tu matematycy, niektórzy fizycy, a także dyrektor Bohdan Jakubowski. Wszyscy reprezentowaliśmy podobny poziom, co sprawiało, że rozgrywki były zawsze interesujące.

W tym samym czasie nasza młodzież również nie próżnowała. Wystarczyło wejść do świetlicy, by zobaczyć uczniów pochłoniętych grą w szachy. Jeden z nich należał nawet do klubu i był wicemistrzem młodzieżowym Warszawy. Ktoś wpadł więc na pomysł, by zorganizować turniej szachowy „Nauczyciele kontra Młodzież”. I tak się stało! Obie drużyny wystawiły swoich zawodników, a turniej doszedł do skutku.

Niedługo później odszedł od nas na zawsze pan dyrektor Jakubowski i wraz z nim zniknął ten wyjątkowy szachowy entuzjazm – nigdy już nie powrócił w takiej formie.

Nie pamiętam dziś, kto kogo pokonał ani kto był ostatecznym zwycięzcą. Pamiętam jednak atmosferę tamtego wydarzenia – pełną prawdziwie sportowej rywalizacji i pasji.

Dziś moim najczęstszym partnerem do gry w szachy jest ekran komputera, a do rozmów – telefon komórkowy zamiast… człowieka.

Alojzy Koszut

 

Pracując w warszawskich hotelach i restauracjach, miałem okazję spotykać praktykantów z różnych szkół. Jednak to adepci sztuki kulinarnej z ulicy Poznańskiej zawsze wyróżniali się doskonałym przygotowaniem merytorycznym.

Zawsze nosili czyste, starannie uprasowane uniformy z logo szkoły – byli (i wierzę, że nadal są) jej najlepszą wizytówką. Cechowało ich nienaganne zachowanie oraz ogromna chęć zdobywania wiedzy praktycznej.

Ze Szkołą i jej Dyrekcją rozpocząłem ścisłą współpracę pod koniec lat 90. Wówczas pełniłem funkcję wiceprezesa, a później prezesa Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szefów Kuchni i Cukierni, które dynamicznie współpracowało ze Szkołą. Wspólnie inaugurując rok szkolny, organizowaliśmy szkolenia dla nauczycieli i uczniów oraz konkursy kulinarne.

Szkolenia odbywały się według ustalonego harmonogramu.  Szefowie Kuchni odwiedzali Szkołę, a nauczyciele i uczniowie mieli okazję zdobywać doświadczenie w hotelach i restauracjach. Tam zapoznawali się z nowoczesnymi produktami, urządzeniami oraz światowymi trendami kulinarnymi. Była to niezwykle wartościowa forma nauki, łącząca teorię z praktyką.

Moja więź ze Szkołą stała się jeszcze silniejsza, gdy moja córka postanowiła pójść w moje ślady i wybrała właśnie tę placówkę. Na pierwszym zebraniu rodziców zostałem wybrany do trójki klasowej, a miesiąc później – na przewodniczącego Rady Rodziców. Funkcję tę pełniłem przez trzy lata z wielką dumą.

Zawsze cieszył mnie fakt, że w imieniu rodziców wszystkich uczniów mogłem na zakończenie roku szkolnego podziękować Dyrekcji oraz Radzie Pedagogicznej za ich ciężką, ale niezwykle owocną pracę wychowawczą.

Andrzej Bryk

 

Od stycznia 1968 roku pracowałem w Zespole Szkół Gastronomicznych przy ul. Poznańskiej, gdzie powierzono mi nauczanie matematyki w kilku najstarszych klasach technikum.

W klasach ZSG o specjalności „dietetyk” uczyły się wyłącznie dziewczęta. Przychodziły na lekcje w czarnych lub granatowych fartuszkach z białymi kołnierzykami. Były skupione, a może nawet autentycznie zainteresowane. Czasami miałem wrażenie, jakbym uczył w szkole sióstr zakonnych, dlatego od czasu do czasu trzeba było wpleść żart lub anegdotę – tym bardziej że uczennice zawsze przestrzegały wzorowych relacji nauczyciel–uczeń.

We wrześniu 1968 roku powierzono mi wychowawstwo klasy I B Technikum Gastronomicznego. W lipcu 1971 roku wraz z moimi uczniami wyjechałem do Bułgarii. W Złotych Piaskach pracowali oni w hotelowych restauracjach jako kelnerzy i kucharze, zdobywając cenne doświadczenie zawodowe.

Od 1994 do 2007 roku kierowałem warszawskim zespołem doradców metodycznych w zakresie matematyki. Opracowaliśmy innowacyjne metody pomiaru dydaktycznego, dzięki czemu Zespół Szkół Gastronomicznych stał się Centrum Metodycznym dla nauczycieli matematyki szkół średnich, wdrażającym nowatorskie rozwiązania edukacyjne. Metody te zostały zweryfikowane na kilkunastu tysiącach uczniów, a wyniki naszych badań prezentowano na krajowych konferencjach Polskiego Towarzystwa Diagnostyki Edukacyjnej oraz publikowano w czasopismach pedagogicznych.

Niezapomniane wrażenia pozostawiły mi spotkania z absolwentami – po 20, 30, a nawet 35 latach od ukończenia technikum. Niektóre z moich dawnych uczennic spotykałem znacznie częściej – zostały bowiem nauczycielkami w ZSG.

Te ciepłe wspomnienia są dla mnie dowodem na owocną współpracę zarówno z uczniami, jak i gronem pedagogicznym Zespołu Szkół Gastronomicznych.

Andrzej Wawrzyniak

 

Poprzedni artykuł
Szkoła 2025 Historia i Patron Wspomnienia o ZSG
Ustawienia dostępności
Wysokość linii
Odległość między literami
Wyłącz animacje
Przewodnik czytania
Czytnik
Wyłącz obrazki
Skup się na zawartości
Większy kursor
Skróty klawiszowe